„Kolekcja (La colección)" Juana Mayorgi w reż. autora w Teatro de la Abadía w Madrycie. Pisze Kamila Łapicka na blogu z teatru.
14 marca 2024 madrycka publiczność po raz pierwszy usłyszała opowieść o Hektorze i Bernie Pereirach, parze dojrzałych kolekcjonerów, którzy pragną, aby ich kolekcję odziedziczył… obcy człowiek. Egzaminują więc kandydatów.
Pomysł na sztukę Kolekcja (La colección) zrodził się w głowie Juana Mayorgi po przeczytaniu artykułu prasowego o bezdzietnych właścicielach pewnej kolekcji, której dalsze losy zastanawiały ludzi. Tekst powstał na początku pandemii, w 2020 roku, ale czekał na swoją premierę z uwagi na zobowiązania zawodowe José Sacristána, którego Mayorga-reżyser wymarzył sobie do roli Hektora. „Wysłałem do niego sztukę, jak się wysyła list do Świętego Mikołaja” – wspomina dramatopisarz w jednym z wywiadów. Kiedy okazało się, że legendarny i wciąż aktywny w wieku 86 lat aktor jest zainteresowany Kolekcją, Mayorga był zachwycony. Co nie znaczy, że próby nie obfitowały w fascynujące dyskusje o tym, czy kolekcjoner może być uważany za artystę. Mayorga jako reżyser nie narzuca swego zdania, choć świetnie potrafi go bronić. Docenia jednak, że aktorzy często widzą rzeczy, które wzbogacają postacie.
Stanąć na scenie obok José Sacristána nie jest łatwo, bo jego głęboki głos i siła interpretacji są potężne. Znakomicie jednak odnajduje się w roli Berny Ana Marzoa, która łączy determinację w działaniu z autoironią i pewną uroczą trzpiotowatością, jaką niektóre osoby zachowują przez całe życie, a która objawia się w sposobie chodzenia, siadania, chichotania etc. W najnowszym spektaklu Teatru Opactwa (Teatro de la Abadía) występują także Ignacio Jiménez jako Carlos, pomocnik domowy małżonków oraz Zaira Montes grająca Susanę, potencjalną spadkobierczynię.
Hektor przypomina Susanie, że spadek nie jest prezentem. Pociąga też za sobą szereg obowiązków. I wyrzeczeń. Pielęgnowanie kolekcji sprawiło, że rodzina Pereirów się nie powiększyła i często zastanawiają się, co by było, gdyby mieli dziecko, nim kupili pierwszy przedmiot. Na pytanie Hektora: „Możesz mi wyjaśnić, dlaczego nie mieliśmy dziecka?”, Berna odpowiada: „Nie mieliśmy dziecka, żeby nie przekazywać mu spadku, na który prawdopodobnie by nie zasłużyło”. Można tu wyczuć posmak rozmów między Martą i George’em z Kto się boi Virginii Woolf?, podobną mieszankę czułości i bezwzględności, choć u Mayorgi czułość wygrywa.
Kto choć odrobinę zna dorobek tego pasjonata słów i filozofii, domyśla się, że tematem Kolekcji nie jest zamożność, ani chęć posiadania przedmiotów, tylko sposób, w jaki kierujemy naszym życiem. Co jest naszą busolą, co wyznacza perspektywę i pozwala nam zrozumieć świat. Miejsce, w którym znajduje się kolekcja jest nazywane jaskinią, ponieważ są w niej cienie rzeczy lub ringiem, ponieważ to tutaj Hektor i Berna ścierają się przed kupnem każdego przedmiotu. Ich metodą jest walka. Skojarzenie z pojęciem greckiego agonu jest uprawione – zmaganie jest świadectwem zaangażowania, a rywalizacja drogą do doskonałości.
O kolekcji krążą legendy, podobnie jak o jej właścicielach. „Doszło do tego, że mówią, że kolekcja nie istnieje i że my nie istniejemy” – mówi Hektor, a Berna dodaje: „Niektórzy twierdzą, że gromadzimy tylko falsyfikaty. Kopie i kopie kopii. Inni mówią, że kupujemy dzieła wyłącznie po to, żeby je zniszczyć. Wymazać je ze świata, jak mówią”. Być może sama kolekcja jest opowiadaniem, legendą. Widzieli ją tylko wybrani, turyści nie mają do niej wstępu. Susana do końca nie ma pewności, czy będzie mogła obejrzeć kolekcję, przygotowania przeciągają się bez końca. W finale schodzi na widownię i okazuje się, że wszyscy – w teatrze i poza nim – jesteśmy częścią wielkiej kolekcji i zależymy od siebie nawzajem, tak jak odbijają się w sobie ustawione w muzeach dzieła sztuki.
Juan Mayorga wykorzystał naturalną przestrzeń Teatru Opactwa, który ze swojej dawnej funkcji zachował witrażowe okna, wysokie sklepienie i trudne do wyrażenia słowami dostojeństwo, obecne w przestrzeniach kultu. Ponieważ zatopioną w czerni scenę pokrywają jedynie różnej wielkości pudła (koncepcja Alessia Meloniego), ważną rolę pełni światło, które czasami spływa z aparatów umieszczonych wysoko nad głowami aktorów. W ten sposób najwybitniejszy w hiszpańskim teatrze projektant oświetlenia, Juan Gómez-Cornejo, stworzył imitację oka rzymskiego Panteonu.
Moje wrażenia po obejrzeniu Kolekcji to przede wszystkim radość z tego, że w teatrze wciąż opowiada się ciekawe historie, a aktorzy wchodzą ze sobą w emocjonalne interakcje i wierzą w swoje postacie. Nawet, kiedy patrzą bezpośrednio na widzów, ich słowa i spojrzenia są z ducha sztuki, a nie z prywatnego życia. Nie mam nic przeciwko innym odmianom teatru, ale cieszę się, że Juan Mayorga, którego dorobek poznaję od 2016 roku, kiedy w sztuce Kartograf przywołał topografię wojennej Warszawy, jest autorem teatru słowa i wyobraźni.