"Miki Mister DJ" w reż. Jana Peszka w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie Wlkp. Pisze Dariusz Barański w Gazecie Wyborczej - Gorzów Wlkp.
Po tego rodzaju spektaklu nie da się wprost odpowiedzieć na pytanie: Podobało się? Sztuka zmusza jednak do zastanowienia, dlaczego miałyby akurat mnie obchodzić problemy patologicznie przerysowanych komputerowych zombie, żyjących w swoim wirtualnym świecie. Tytułowego bohatera poznajemy już na początku sztuki z rozmowy matki z jego siostrą (ta scena powróci też na zakończenie spektaklu). Poznajemy to za dużo powiedziane. Nawet najbliższe mu osoby nie wiedzą, kim jest Miki, co robi. Zajęte swoimi przyziemnymi czynnościami między telewizorem a toaletką. - Może został gejem? Albo (nie daj Boże) perkusistą? W świecie, gdzie nie ma żadnych więzi, gdzie zanikła umiejętność komunikacji międzyludzkiej, bohaterowie rozpaczliwie próbują udowodnić, że istnieją. Tylko że w wirtualnym świecie czynią to według narzuconego scenariusza. A zakończenie jest zawsze jedno: game over. Miki wygłasza manifest "dobrego pedofila" i umawia się z coraz młodszym