"The Valley of Astonishment" Petera Brooka i Marie-Hélne Estienne jest próbą przełożenia doświadczenia osób synestetycznych na język teatru - pisze Konrad Zieliński w Teatrze.
Na pierwszy rzut oka spektakl wydaje się prosty. Dziesięć sosnowych krzeseł, dwa sosnowe stoliki, wieszak, beżowe płótno pokrywające znaczną część podłogi sceny, projektor oraz troje aktorów i dwóch muzyków. To, mogłoby się zdawać, wystarczy, aby dziesiątki, setki, aż w końcu tysiące widzów obdzielić elementem doświadczenia niedostępnym (według statystyk) dziewięćdziesięciu sześciu procentom ludzkiej populacji - uchylić rąbka świata osób synestetycznych. Osoby synestetyczne postrzegają czy też doświadczają pojedyncze rzeczy przy pomocy wielu zmysłów; kolory mogą mieć dla nich brzmienie czy (lub oraz) wywoływać wrażenia dotykowe, litery oraz cyfry mogą posiadać barwy, zaś słowa mogą przywoływać niezwykle wyostrzone obrazy. "The Valley of Astonishment" (Dolina Zadziwienia) jest próbą przełożenia tego doświadczenia na język teatru. Chociaż dramat zespala klamra cytatów zaczerpniętych z perskiego poematu mistycznego "Konferenc