Kiedyś był jeden Kubuś i Krzyś też był jeden. Teraz nam się ich namnożyło. Gubimy się w tym galimatiasie, choć droga jest podobno bardzo prosta.
Misiem o Bardzo Małym Rozumku, dla którego najważniejsze jest jego ukochane Conieco, zajmują się dziś filozofowie, autorzy poradników na życie, twórcy kreskówek... Dziennikarzy interesują prawdziwe losy Krzysia Robina (notabene niespecjalnie wesołe), reżyserzy przygotowują spektakle dla dzieci albo dla dorosłych. Plastycy kreują kolejne wizerunki bohaterów powieści. Zapytajcie którekolwiek dziecko, jak wygląda Kubuś, a ono pokaże swoją żółciutką przytulankę z disnejowskiej wersji misiowej opowieści. Czy w tym wszystkim można jeszcze ocalić cokolwiek z czasów, kiedy Kubuś był jeden i Krzyś był jeden? Bardzo wierzyłam w to, że spektakl w Teatrze Animacji pokaże to, co najważniejsze. Zaraz trzeba by sobie zadać pytanie: co też właściwie miałoby to być? No właśnie. Widać to w scenografii poznańskiego spektaklu. Schody, którymi Krzyś wchodził na górę, którymi schodził w dół. Drzwi potrzebne do każdej Wielkiej Wyprawy. Portret K