W sobotę, dokładnie trzydzieści lat po przeniesieniu opery z budynku Romy do odbudowanego gmachu Teatru Wielkiego, na scenę przy ulicy Nowogrodzkiej, znanej dotychczas z nieco lżejszych produkcji, powróciły spektakle operowe. Premierowa publiczność obejrzała jedno z najsłynniejszych dzieł tego gatunku - "Carmen" Georgesa Bizeta. Dyrektor Bogusław Kaczyński zgodnie ze swym zwyczajem powitał widzów z proscenium. Szczególnie zaś serdecznie i szarmancko - "artystkę, która prawie całe stulecie króluje na naszej scenie muzycznej - Mirę Zimińską-Sygietynską oraz nestora krytyki muzycznej - Jerzego Waldorffa". A później oglądaliśmy historię, w której namiętna miłość skutecznie walczyła z poczuciem obowiązku, przemytnicy korumpowali funkcjonariuszy państwowych, a wszystko, jak to w życiu bywa, skończyło się nieszczęśliwie. Zawsze podziwiam odwagę realizatorów "Carmen". Od początku bowiem wisi nad tą operą, niby nad grobowcem Tutencham
Tytuł oryginalny
Kolejna Carmen w Warszawie
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 278