"Kolacja na cztery ręce" w Teatrze Nowym w Poznaniu w reżyserii Olafa Lubaszenki. Pisze Olgierd Błażewicz w Głosie Wielkopolskim.
Na scenie mamy salonik w Hotelu Turyńskim w Lipsku z 1747 roku, do którego to wielki Jerzy Fryderyk Haendel, sławny król muzyki z Londynu, zaprosił na kolację, kantora od św. Tomasza - Jana Sebastiana Bacha. Sztuka Paula Barza, "Kolacja na cztery ręce", której premierę dał nam właśnie Teatr Nowy w reżyserii Olafa Lubaszenki jest relacją z tego, jak autor twierdzi - możliwego, chociaż całkowicie wymyślonego spotkania obu kompozytorów. Obaj są siebie ciekawi. Bacha fascynuje to, jak tak przeciętny muzyk mógł dorobić się takiej sławy i fortuny. Haendel z kolei ciekaw jest, dlaczego wielki kompozytor żyje w biedzie i zapomnieniu. I właśnie odpowiedź na te pytanie jest treścią sztuki i spektaklu. Oglądamy na żywo kameralny teatr słowa i gestu. Pisząc o nim nie sposób nie odnieść się do głośnej sprzed laty jej telewizyjnej adaptacji z Januszem Gajosem i Romanem Wilhelmim. A to dlatego, że oba przedstawienia są tak inne. W tamtym, obaj kompozytorz