EN

26.08.1991 Wersja do druku

Kolacja na cztery ręce

Powiedzmy od razu, takiego spotkani nigdy nie było, ale co nie zdarzyło się w życiu, zdarzyć się przecież może w sztuce, licentia poetica... Autor "Kolacji na cztery ręce" Paul Barz taką właśnie sytuacje sobie wyjmyślił, sadowiąc przy biesiadnym stole, dwóch najwybitniejszych kompozytorów Fryderyka Haendla i Jana Sebastiana Bacha. Pierwszy - zamożny światowiec. otoczony sławą, bywalec dworu, drugi - prowincjusz, ubogi kantor, obarczony gromadą dzieci. Owo fikcyjne spotkanie podczas kolacji, pozwoliło autorowi odsłonić zakamarki duszy, skryte marzenia, tych dwóch wielkich artystów, którzy swój podziw dla twórczości kolegi ukrywali pod płaszczykiem wzajemne niechęci, a nawet nonszalancji. Ale tak naprawdę podziwiali się nawzajem i... zazdrościli - Haendel Bachowi geniuszu i wolności. Bach Haendlowi - bogactwa i sławy. Tę znakomicie napisaną sztukę, dowcipną a zarazem głęboką, zagraną po mistrzowsku przez Janusza Gajosa (Bach). Romana Wilhe

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kolacja na cztery ręce

Źródło:

Materiał nadesłany

Express nr 166

Autor:

MK

Data:

26.08.1991

Realizacje repertuarowe