"Bobok" w reż. Grigorija Lifanova w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Ewa Obrębowska-Piasecka w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Niebezpiecznie jest pisać o tym "Boboku". Kiedy tylko pismak siada do klawiatury komputera, słyszy bowiem za sobą, pod sobą, nad sobą, a i w sobie szyderczy rechot Iwana Iwanowicza - było nie było (i z całym szacunkiem) kolegi po piórze. Cóż, że tamten siadał nad maszyną do pisania? Cóż, że byt wiek XIX, a świat zdawał się (przynajmniej z naszej współczesnej perspektywy) tak oczywisty, jak namalowany realistycznie obraz? Pismacze zmory nie chcą się jakoś zmienić ani o jotę. Zmagał się tedy i zmaga nieszczęsny literat, lubo też pisarzyna czy inny skryba z panoptikum stworów, które można tu nazwać bobokami. A im bardziej się zmaga, tym bardziej widzi, że to zmory ludzkie, lęki codzienne, strachy potoczne wcale nie zarezerwowane na wyłączność dla artystów. Jak je jednak traktować poważnie, kiedy trójkę aktorów aż rozsadza energia i humor? Jak się dręczyć, kiedy oni dopadają te paskudne karaluchowate nieco potwory za pomocą przemyślni