Wystawa i Fotografie Wojciecha Plewińskiego w krakowskim Muzeum Narodowym przypominają naszych wielkich twórców oraz piękne aktorki - pisze Monika Małkowska w Rzeczpospolitej.
Oto brzuszek idealny: cudownie symetryczny, pokryty delikatnym meszkiem, nie tłusty, ale nie anorektyczny, w kolorze dojrzałej brzoskwini. Jedyny barwny kadr na retrospektywie Wojciecha Plewińskiego, mistrza fotografii czarno-białej. Kim jest lub była szczęśliwa posiadaczka pięknego pępka? Autor nie zdradza. Uwieczniając kobiece akty, zachowywał dyskrecję spowiednika. Widać przy tym, że miał podejście do bab. Umiał je namówić do pozowania w stroju Ewy, a PRL-owskie czasy nie sprzyjały obnażaniu, w każdym sensie. Toteż krakowskie wystawy "Wenus" wywoływały sensację. Plewiński na nich brylował, ale nie dlatego, że stawiał na szok. Jego prace wyróżniały się wysmakowaniem i... niewinnością. Niektóre trafiły na obecną retrospektywę. Patrzyłam i nie wierzyłam własnym oczom. Powabne naguski tak ujęte, że nie widać twarzy; ich anonimowe ciała potraktowane jak pejzaż, wkomponowane w drzewa, wydmy, liście. To poniekąd tłumaczy tytuł pokazu: