CZY widz musi wiedzieć, czym uraczy go teatr dziś wieczorem? A jeśli nie - to jak daleko sięga prawo teatru do zaskoczeń, nieporozumień? I czy to jasne, że publiczność zniewolona to nie to samo co zadowolona? Dziesiątki takich pytań przychodziło mi do głowy, obecnej w towarzystwie Zdziwienia i Nudy na najnowszej premierze, w "Ateneum". Ściślej na Scenie Na Dole, najniższej wprawdzie - co nie przeszkadza, że poziom był tam zawsze wysoki. Dawano Kabaret Kici-Koci, refleksyjno-błazeński pamiętnik z rzeczywistości, wydany w ostatnim tomiku poety "OHO", złożonym do druku w 1983 roku. Dawno, dawno temu. I choć pamiętam doskonale fascynacje, jakie towarzyszyły lekturze, kiedy książka wyszła przed 3 laty, ten upływ czasu okazał się jedną z wielu przeszkód, piętrzących się przed teatrem. Trzeba było od razu zgodzić się, że "teksty są śladem - jak by powiedział sam Białoszewski. Ala czy śladem tamtych dni tylko domowego patosu, codzienn
Tytuł oryginalny
Koci, koci łapci...
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny Nr 82