"Czytałeś sztuki Ionesco?" "Nie, niestety, tylko o nim słyszałem". "Właśnie grają, skorzystaj z okazji". "To będzie prawdziwe wtajemniczenie w życie artystyczne naszej epoki". To nie jest dialog z ulicy, chociaż tam mógłby być zasłyszany. To jest dialog z "Nosorożca", autoparodystyczny, z lekka kpiarski, jak przystało na sztukmistrza z Rumunii, jakim był zawsze, pisząc swój prywatny teatr po francusku. Teatr {#au#52}Ionesco{/#} to teatr czarnoksiężnika. I bywa, że ubierając go w togę klasyka, mistrza absurdu i groteski, zapominamy o tej doskonałości iluzjonisty, który bawi się wszystkim: językiem, formą, banałem życia i maszynerią sceny. Toteż nieocenioną zasługą Ewy {#os#6962}Bułhak{/#}, gościa teatru Studio, jest właśnie to, iż nam o tym wszystkim przypomina. Teatr gra jeden z mniej znanych tytułów Ionesco "Ofiary obowiązku", najprawdziwszą komedię, która przeradza się w surrealny cyrk i smutny moralitet.
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Nasze Codzienne nr 9