"Romeo i Julia" Charles'a Gounoda w reż. Michała Zanieckiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Pisze Jacek Marczyński w Ruchu Muzycznym.
Najciekawsze w inscenizacji Michała Znanieckiego jest odwołanie się do szekspirowskiego teatru. Luigi Scoglio zabudował scenę rodzajem amfiteatru, podobnego do słynnego rzymskiego zabytku Werony, ale jest też w tym pomyśle inspiracja widownią elżbietańskiego The Globe Skromnej Operze Śląskiej należą się słowa uznania za to, że zdecydowała się przywrócić na polskie sceny najpopularniejszą obok "Fausta" operę Charles'a Gounoda. Nie brakuje co prawda głosów, że francuski kompozytor zbytnio polukrował tragedię o kochankach z Werony, ale jest to sąd bardzo krzywdzący. Gounod nasycił operę bogactwem lirycznych melodii, przede wszystkim w duetach, ale zachował przebieg akcji, choć z pewnymi znaczeniowymi zmianami. U Shakespeare'a Romeo i Julia byli nastolatkami, w operze ich wiek nie ma tak istotnego znaczenia, postacie są zatem wiarygodne, kiedy wcielają się w nie śpiewacy o pewnym doświadczeniu (inni zresztą nie podołaliby trudom tak wielkich