"Orphée" Dariusza Przybylskiego w reż. Margo Zalite w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Trzydziestolatek Dariusz Przybylski potwierdził talent oryginalną, muzyczną opowieścią o Orfeuszu. I wiek artysty, i miejsce premiery - Warszawska Opera Kameralna - mogłyby sugerować spotkanie ze spektaklem skromnym, niewielkich rozmiarów. Nic bardziej mylnego. Dariusz Przybylski skomponował duży, intrygujący utwór, godny wnętrz znacznie bardziej okazałych. Stwierdzenie to nie deprecjonuje gospodarza prapremiery, po prostu na maleńkiej stołecznej scenie z trudem zmieścili się muzycy, chórzyści i śpiewacy. Musieli zagarnąć dla siebie również część kameralnej widowni. W ocenie tej opery, z francuska zatytułowanej "Orphée", bardziej liczy się jakość pomysłów jej autora. Dariusz Przybylski nie jest teatralnym nowicjuszem, jego dwa utwory - "Fall" oraz "Musical Land" - wystawiła w 2014 r. berlińska Deutsche Oper. W porównaniu z Orfeuszem prezentują się one jak operowe ćwiczenia. "Orphée" skrzy się muzycznymi pomysłami. Awangarda miesza si