EN

30.09.1990 Wersja do druku

Kochanie miałem wypadek...

Na prośbę o wywiad Ro­mek odpowiedział: Chodźmy na basen, co będziemy gadali o aktorstwie... Nie lubię tego i właściwie nie mam nic do powiedzenia! A ponieważ ja lubię Romana Wilhelmiego, i cenię jego aktor­stwo, więc podzielę się z Czytelnikami moimi refleksjami na temat tego uta­lentowanego aktora. Motorem Wilhel­miego jest impuls i nerwy, wszystko robi w gorączce, nie umie i nie chce nic robić na letnio. Każda z jego ról po­siada logiczną konstrukcję psycholo­giczną, i perfekcję w rozgrywaniu szczegółów, tak ważnych do uwierzy­telnienia granej postaci. Ma za sobą okresy świetne i słabsze, i wiele ról filmowych, telewizyjnych i teatralnych. Reżyserzy obsadzają go chętnie w rolach brutalnych i nonsza­lanckich postaci, bywa - postępują­cych bez skrupułów, ale nawet i te role miały w sobie wiele cech ludzkich, tłumaczących takie postępowanie. Nie raz znajdował Wilhelmi zaskakujące pomysły, które czyniły graną postać wyrazistszą.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kochanie miałem wypadek...

Źródło:

Materiał nadesłany

Panorama 39

Autor:

Alina Budzińska

Data:

30.09.1990