Sto lat po zainstalowaniu prądu elektrycznego w Teatrze Wielkim w Warszawie stołeczna publiczność otrzymała kolejną nowinko techniczną - tablicę świetlną z polskim tekstem dialogów, wykorzystaną po raz pierwszy w wystawieniu "Fedory" Umberto Giordano. Premiera tej opery była więc wydarzeniem historycznym.
Opera ma żywą, interesującą akcją i piękną muzykę. Rzecz dzieje się tylko w eleganckich miejscach, najpierw w Petersburgu, potem w Paryżu, wreszcie w Szwajcarii niedaleko Genewy. Prawdziwa Europa. Jednym z bohaterów jest zresztą polski pianista, który szpieguje za pieniądze Rosji. Ogromną przyjemność sprawili śpiewacy. Przede wszystkim Bogusław Morka, który gra rolę kochanka dwukrotnie zabijającego z miłości - może on stanąć bez wstydu na najlepszych scenach operowych Europy, i nie tylko. Jego partnerka Joanna Cortez w roli tytułowej Fedory była piękną, energiczną i znakomicie głosowo dysponowaną księżniczką rosyjską. Śpiewakom postawiono bardzo trudne zadania. Krystyna Wysocka-Kochan i Zbigniew Macias muszą śpiewać jeżdżąc po scenie na archaicznych, XIX-wiecznych welocypedach. Główna para kochanków przed aktem miłosnego zespolenia rozbiera się w ekspresowym tempie, co wywołuje, może niezamierzony, śmiech na sali. To jeden z błęd