Nawet jeśli na miłość nigdy nie jest za późno, lepiej by spadła na nas jak grom z jasnego nieba, odrobinę wcześniej, niż to przydarzyło się bohaterom zgrabnej farsy "Wieczór kawalerski". Gdy bowiem uświadamiamy sobie, że wybranką naszego serca jest zgoła inna kobieta niż ta, z którą jutro staniemy na ślubnym kobiercu, pojawiają się nie lada komplikacje. Zwłaszcza gdy suknia ślubna leży na pannie młodej jak ulał, przyszła teściowa zamknęła listę gości, a młoda para z precyzją księgowego ułożyła model życia we dwoje aż po grób. I co? To już Państwo musicie sami zobaczyć! Mimo pikantnych z pozoru sytuacji, kto z kim spędził nieświadomie noc i dlaczego, sztuka w sposób oczywisty broni takich wartości, jak czysta miłość, bezinteresowność, lojalność. Stąd bohaterowie przeżywają potworne męki z powodu wyrzutów sumienia, ani im w głowie krzywdzić swoich niedoszłych partnerów, ale serce domaga się rozwiązań jednoznaczny
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gość Niedzielny" nr 28