- Teatr jest po to, by opowiadać o ludziach. Mnie interesują ludzie, którzy w roku 1918 stracili wszystko, stracili grunt pod nogami. Współczesny widz oglądając moją opowieść na scenie zobaczy zwykłych mieszkańców Poznania z powstaniem w tle. I może przypomni sobie sytuację z 1989 roku, kiedy na jego oczach zaczęła się tworzyć zupełnie nowa rzeczywistość - mówi reżyser PAWEŁ KAMZA, przed prapremierą spektaklu "Kiedy świat był młody" w Teatrze Polskim w Poznaniu.
Powstanie Wielkopolskie wymaga odbrązowienia - twierdzi Paweł Kamza, autor scenariusza i reżyser przedstawienia "Kiedy świat był młody", którego prapremiera odbędzie się 20 grudnia w Teatrze Polskim w Poznaniu. Autor od wielu lat nosił się z zamiarem wprowadzenia na scenę tematu związanego z Powstaniem Wielkopolskim. Inspirację do scenariusza znalazł w historiach domowych (dziadek był powstańcem) oraz wspomnieniach i dziennikach innych powstańców. Akcja nie rozgrywa się na salonach bazaru, na barykadach, ale w zwykłym mieszkaniu lub kawiarni. Dziwne, ale to kawiarnie w tamtych czasach były tym miejscem, gdzie się konspirowało. - Wielka historia interesuje tylko historyków i polityków, którzy w danym momencie próbują ją wykorzystać do swojej kariery - mówi Kamza. - Teatr nie nadaje się do opowiadania o procesach historycznych. Teatr jest po to, by opowiadać o ludziach. Mnie interesują ludzie, którzy w roku 1918 stracili wszystko, stracili grunt