"Deadline" Macieja Łubieńskiego w reż. Agaty Biziuk w Teatrze WARSawy. Pisze Marta Żelazowska w portalu Teatrologia.info.
"Deadline" oznacza ostateczny, nieprzekraczalny termin wykonania zadania. Do języka korporacyjnego sformułowanie przeniknęło z żargonu amerykańskich dziennikarzy. Zaczęto posługiwać się nim w latach dwudziestych ubiegłego wieku, najprawdopodobniej nawiązując do pierwotnego znaczenia - linia śmierci (ang. dead line). W 1864 roku w obozie jenieckim w Andersonville określano tak obszar między płotem wyznaczającym miejsce przebywania więźniów (konfederaci więzili tam federalnych żołnierzy), a okalającą go w odległości pięciu metrów palisadą. Przekroczenie tej linii groziło zastrzeleniem przez strażnika. Tytuł spektaklu nawiązuje do utartego wizerunku korporacji kojarzonej z pracą pod presją czasu, w stresie i negatywnej atmosferze. Firmy - potwora, przeżuwającego i wypluwającego ludzi. Wysysającego z nich wszystko, co najlepsze, pozostawiającego jedynie pustą skorupę, a następnie sięgającego po kolejną ofiarę. Proces ten nie ma ko�