Repertuar scen polskich wyraźnie nam poweselał. Niemal każdy teatr uważa za punkt honoru wystawienie jakiejś komedii czy farsy. Poweselał jednak wyłącznie repertuar, bo do samych spektakli słynna niegdyś doktryna o przechodzeniu ilości w jakość nie ma, niestety, zastosowania. Rzekłbym, że farsy i komedie to jedna ze smutniejszych stron naszego życia teatralnego. Dlatego z prawdziwą satysfakcją pragnę państwa poinformować, że nie dotyczy to ostatniego przedsięwzięcia Teatru Montownia, czyli "Śpiewu nocy letniej". Zasługa to głównie młodych zeszłorocznych absolwentów warszawskiej szkoły teatralnej. Trzech z nich: Adam Krawczyk, Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki zapracowało na uznanie rewelacyjnym, świeżym odczytaniem "Zabawy" Mrożka. Drugim ich udanym i bardzo dobrze przyjętym przedstawieniem były "Szelmostwa Skapena" Moliera. Spektakl ten pokazywali już - wraz z dobranym do kompletu Marcinem Perchuciem - pod szyldem Teatru Montownia. Tym razem
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita, nr 61