EN

5.05.2017 Wersja do druku

Kobieta z żelaza

Ukazujący się dziennik Krystyny Jandy to ewenement na skalę światową. Nikt ze współczesnych artystów nie prowadził tak systematycznie zapisków. Jest w nich "cała Janda" - pisze Leszek Bugajski w tygodniku Wprost.

W dziejach polskiego teatru i kina było sporo gwiazd, ale Krystyna Janda jest jedna. Tamte gwiazdy byty szanowane, wielbione i kochane, ale ich artystyczne możliwości były z reguły ograniczone: zdobywały widzów albo rolami romantycznymi, albo komediowymi, jednak żadna nie była tak wszechstronna jak Janda. Dla niej - zdaje się - nie ma ograniczeń. Teatr, kino, estrada - wszystko jej jedno. Trzeba zagrać współczesną kobietę, proszę bardzo, trzeba się pokazać w sztuce antycznej czy szekspirowskiej, robi to z sukcesem. Z równym powodzeniem wciela się w najlepszą (Marię Callas), jak i w najgorszą (Florence Jenkins) śpiewaczkę świata. W panią Dulską i w knajpianą piosenkarkę dręczoną przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. A już w monodramach, które są od wielu lat jej znakiem firmowym, nie ma sobie równej aktorki: świetnie wciela się w Danutę Wałęsową i w rozmaite postaci kobiet po przejściach. Jeśli pojawia się na festiwalu piosenki -

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kobieta z żelaza

Źródło:

Materiał nadesłany

Wprost nr 17-18/24.04

Autor:

Leszek Bugajski

Data:

05.05.2017