W sobotę panie z amatorskiego zespołu z Kolbud wynajętym busem jadą do Warszawy, by w teatrze Krystyny Jandy zagrać w przedstawieniu "Shirley Valentine" Willy'ego Russella. Nie w całym spektaklu reżyserowanym przez Macieja Wojtyszkę, lecz we fragmencie pierwszego aktu, ale to i tak ogromne wyróżnienie - pisze Barbara Szczepuła w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Oczywiście, mają tremę, bo co innego występować w salce w Kolbudach, a co innego w profesjonalnym teatrze w stolicy, u tak znakomitej aktorki! Choć kto wie, zastanawia się Anita Wawryk, liderka zespołu, może nawet trudniej grać dla sąsiadów i urzędników z gminy... No, więc jadą, by uczestniczyć w "zabawie-eksperymencie" jak nazwała ten urodzinowy spektakl Krystyna Janda. Premiera odbyła się dwadzieścia lat temu, w Teatrze Powszechnym, zaś sześć lat temu, gdy Janda założyła własny teatr, zabrała ze sobą "Shirley Valentine". To jest po prostu hit, ludzie oglądają spektakl kilkakrotnie, kobiety mocno przeżywają historię Shirley. I teraz, w sobotę właśnie, odbędzie się show, w którym wezmą udział amatorki z całej Polski, a chętnych zgłosiło się tak wiele, że trzeba było w drodze losowania ustalić, kto znajdzie się na scenie. *** Tytułowa bohaterka ma czterdzieści dwa lata, jest zahukaną, ale i znudzoną żoną. Świętą Joanną od z