Obraz jest infernalny: piece okrętowe jak kotły buchające parą, ludzie skazani na to wnętrze marzący o czystym domu, w którym usiadłyby do stołu dobrze wymyte dzieci i piły herbatę u boku ojca, co wrócił z wielkiej, przynależnej każdemu, życiodajnej pracy. Nie pracy piekielnej, poniewierającej godność człowieka. Ludzie są obdarci, niepiśmienni w swojej masie, zawędrowali tu z chałup upapranych błotem, z barłogów wiejskich, z głodu, wszy i upodlenia. Nad nimi jest paru tych z "wysokiego brzegu": sadysta Wamindo - kapitan, Komendant Golikow, feldfebel Tiszewski, lekarz Smirnow, zdrajca Aleksiejew, pijany pop i gwardia posłusznych rekrutów Jak wielkie, szare pająki spełzają z górnego pokładu, zaciskają sieć; pejcz i bagnet przeciw bezbronności. Z wysokiego brzegu jest także Wilhelm Ton i lejtnant Szmidt. Ten pierwszy zanegował istnienie Boga, wiary, sensu istnienia. Mógłby być nitscheańskim nadczłowiekiem - jest przeciw zgrai, stadu, wspólno
Tytuł oryginalny
Kniaź Patiomkin, czyli potęga zbiorowości
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowiny nr 38