- Nie interesuje mnie robienie spektakli, zwłaszcza za publiczne pieniądze, które mają przysłużyć się głównie twórcom i dać poczucie estetycznej satysfakcji jedynie widzom z wysokim kapitałem kulturowym - mówi reżyser MICHAŁ KMIECIK, przed premierą "Kto zabił Alonę Iwanownę" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie.
Z Michałem Kmiecikiem rozmawia Joanna Erbel Joanna Erbel: W ramach Młodej Sceny w Teatrze Dramatycznym zaadaptowałeś wraz z zespołem "Zbrodnię i karę" Fiodora Dostojewskigo. W waszej realizacji Raskolnikow nie zabija. Studiuje, zakłada własny biznes i nie chce odpowiadać na oczekiwania wszystkich, by stać się mordercą. Skąd ta zmiana? Michał Kmiecik: Czasy się zmieniły. Obecnie studenci starają się stypendia naukowe i socjalne, gonią za CV, a jeśli nie mają pieniędzy, pracują za niskie wynagrodzenie na umowach śmieciowych. Nie w głowach im zabijanie. Zresztą studenci bez pieniędzy nie udaliby się raczej do starej ani żadnej innej lichwiarki, bo zwyczajnie nie mieliby niczego aż tak cennego, aby dać to w zastaw. Dlatego potrzebowaliśmy innych kandydatów. W szranki o tytuł współczesnego Raskolnikowa stają: pewien kamienicznik-wyzyskiwacz, Anders Breivik i Lars von Trier? Dlaczego akurat oni? - Uznaliśmy, że to