"Traviata" w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Pisze Paweł Orski w portalu Polska Muza.
Świat żyjący okruchami życia Dody, Joli Rutowicz, bliźniaków Mroczek oraz różnej maści i proweniencji celebrytów zamarł w oczekiwaniu na premierę "Traviaty" przygotowywanej przez duet Treliński i Kudlička. Powodem było zainteresowanie tabloidów operą, w której mieli wystąpić niejaka pani Herbuś oraz równie mi nieznany pan Maserak. Na szczęście ich występ ograniczył się do niezłych skądinąd wstawek taneczno-baletowych, dzięki którym nawet dwa fragmenty chóralne tej opery (chór Cyganek i chór matadorów), które wywołują u mnie niewyleczalną alergię, tym razem nie wywołały u mnie objawów choroby inicjując zainteresowanie atrakcyjnymi układami tanecznymi. Omijając szerokim łukiem przedstawienie premierowe obejrzałem trzeci z kolei spektakl z udziałem operowych gwiazd znad Wisły - Aleksandry Kurzak i Andrzeja Dobbera. Na temat idei inscenizacyjnej, która przesiąknięta jest najnowsza produkcja Mariusza Trelińskiego napisano już tyle a