EN

5.12.2005 Wersja do druku

Kluboteatr

Jeszcze parę lat temu nikomu się nie śniło, że będziemy chodzić na premiery teatralne do warszawskich klubów. Wydawało się, że spektakl jest ostatnią rzeczą, jaką można tam zobaczyć - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Tymczasem to właśnie w klubach rodziły się w drugiej połowie XX wieku nowe idee teatralne, debiutowali nowi dramaturdzy i reżyserzy. Niektóre adresy poszły w zapomnienie razem z tytułami przedstawień, , jak Traverse w Edynburgu czy La Mama w Nowym Jorku, przeszły do historii. Faktem jest, że bez offowych klubów współczesny teatr byłby uboższy, dlatego ich brak doskwierał w Warszawie. Na szczęście sytuacja się zmieniła. Dzisiaj w mieście co najmniej trzy kluby mają stały program teatralny: Pruderia na Mokotowie, Le Madame na Nowym Mieście i praski M25, który w ten weekend ruszył z pierwszą własną produkcją: sztuką Pawła Sali "Ifigenia, moja siostra" [na zdjęciu]. Jeśli dodamy do tego kawiarnię Chłodna 25, gdzie odbywają się czytania Laboratorium Dramatu, uzyskamy całkiem sporą przestrzeń alternatywnego życia teatralnego. Na tym obszarze żyją obok siebie skrajnie różne gatunki teatralne, o czym można było się przekonać w ostatnich ty

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kluboteatr

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 283

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

05.12.2005