"Indyk" w reż. Andrzeja Hrydzewicza w Teatrze Polskim w Szczecinie. Pisze Katarzyna Stróżyk w Kurierze Szczecińskim.
Klops z "Indyka" W sztukach Sławomira Mrożka niczym w krzywym zwierciadle odbijamy się my sami - obywatele średniej wielkości kraju w centrum Europy, pełni wad, kompleksów i śmiesznostek. Ponieważ od lat nasze narodowe przywary są niezmienne, na aktualności nie tracą też teksty Mrożka. Dowodem na to jest "Indyk", wystawiony w sobotę w szczecińskim Teatrze Polskim. Akcja toczy się w okresie romantyzmu, w dziwnej, pełnej równie dziwnych indywiduów karczmie. Jest tu Poeta, zabijający nudę niszczeniem dzieła klasyków literatury, nie umiejący werbować rekrutów i próbujący rozwinąć w sobie talent skrzypka Kapitan, miotający się w postawach względem władcy Pustelnik, jest para egzaltowanych zakochanych - Laura i Rudolf oraz Książę, usiłujący podnieść ich do urzędowej godności Pary Kochanków Państwowych (w skrócie PKP), są wreszcie trzej Chłopi, toczący absurdalne rozmowy o rzeczywistości. Całe towarzystwo pogrążone jest w totalnym