EN

15.12.1984 Wersja do druku

Kłopoty z Szekspirem

"Miarka za miarkę" sprawiała zawsze kłopoty interpretacyjne. Zarzucano sztuce nieuzasadniony pesymizm. Już więc komediowość tej komedii wydawała się dyskusyjna. Istotnie, żart, który proponuje Szekspir, fest gorzki. Rzecz idzie o władzę. I to nie tyle o władzą upostaciowaną, co samo zjawisko... Tym razem dramaturg zrezygnował za wspaniałych analiz stanów psychicznych, ograniczył, a ściślej uprościł akcję, by na plan pierwszy wysunąć dylemat bezwzględności i wyrozumiałości prawa.

"Problem władzy, który chciałby rozwiązać Książę, wydaje się raz jeszcze, na początku, problemem głównym, z trudem jednak zachowuje do końca komedii swoją wyrazistość i klarowność [...] Książę-filozof, pragnąc zobaczyć jak działa jego eksperyment, przekazuje władzę - władzę życia i śmierci - starannie wybranemu zastępcy, a sam swobodnie krąży po uliczkach o złej sławie, po korytarzach pałacowych i zagląda do cel więziennych. Władza ukrywa się pod kapturem mnicha i sroży się per procura przeciw naturze ludzkiej". Idąc dalej tropem wskazanym przez Henri Fluchere'a, wybitnego francuskiego anglistę, zatrzymajmy się przy finale "Miarki". Niby triumfuje dobro i ład. W istocie oglądamy grę pozorów. Kara dotyka tylko Lucia, człowieka, który różnił się od bliźnich, ponieważ nie ukrywał własnego zła. Wszystkim innym winy zostały wybaczone. W ciągu dwóch lat, dzielących bajecznie kolorowy "Wieczór Trzech Króli" (1602) i "Miar

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Żołnierz Wolności" nr 299

Autor:

Jadwiga Jakubowska

Data:

15.12.1984

Realizacje repertuarowe