Kłopoty z Mrożkiem mają swoją długą historię. Trwają od samego początku. Od "Policji". Od pierwszej serii jednoaktówek. Mam tu na myśli: kłopoty pisarza w teatrze, a nie inne. Wariant szczególny: permanentny stan nieporozumienia pomiędzy znakomitym dramaturgiem a współczesnym teatrem. Można podzielić historię tych "kłopotów" na dwie odrębne fazy, z których wcześniejsza, dość dobrze znana, trwała do niedawna. Nowa faza zarysowuje się teraz wyraziście poprzez sceniczne losy "Emigrantów ". Sięgając wstecz pamięcią i obejmując całość tych kłopotów z perspektywy lat osiemnastu, nagle zdałem sobie sprawę, że niemal cały Mrożek oglądany w teatrze - nawet w dobrych, udanych, chwalonych przedstawieniach - był z reguły poniżej tekstu; że na przestrzeni tych lat osiemnastu dałoby się z niemałym trudem odnaleźć kilka takich spektakli, które tekstu nie zubożały i nie spłaszczały, a jeszcze trudniej byłoby wskazać takie, k
Tytuł oryginalny
Kłopoty z Mrożkiem
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra Nr 10