Czy "Koniec" jest o końcu rzeczywistym, konkretnym? Niekoniecznie. Owszem, jak wielki głaz między dyskretniejszymi i zgrabniejszymi kamieniami mozaiki tkwi w nim pamiętna przypowieść o drzwiach, do prawa z "Procesu" o spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego w Nowym Teatrze w Warszawie pisze Jacek Sieradzki w Dialogu.
1. Powiadają mądrzy ludzie, żeby wybierając się na premierę nowego dzieła, starannie unikać czytania autorskich objaśnień i zapowiedzi. One tylko mylą. Arbitralnie kierunkują uwagę, po czym recepcja samego utworu sprowadza się do konfrontowania apriorycznych oczekiwań z rzeczywistym przekazem. Trzeba by rozciągnąć to ostrzeżenie także na wstępy programowe, nawet tworzone przez bliskich twórcom egzegetów. W takim to wstępie, zamieszczonym w programie spektaklu "Koniec", Piotr Gruszczyński dzieli się z czytelnikiem w czwartym zdaniu refleksją "Jesteśmy śmiertelni, a to oznacza tylko jedno: że umrzemy". Nie sposób dramaturgowi warszawskiego Nowego Teatru nie przyznać słuszności, nie jest to wszakże przytaknięcie dla odbioru widowiska niewinne. Oznacza automatyczne podjęcie sugestii (intensywnie obecnej też w innych zapowiedziach i podpowiedziach), że Krzysztof Warlikowski za chwilę wypowie się na Temat, jaki światowa sztuka przeorała już milion