Z klasykami w teatrze kłopoty coraz większe. Nie grać ich - źle, bo to i publiczność może zawieść, zwłaszcza gdy autorzy współcześni zawodzą i krytyka się czepia, a także mecenasi. Ale grywać też niedobrze, bo od dawna wiadomo, że klasyk zagrany po klasycznemu nudny, staroświecki, nieatrakcyjny, dla młodzieży szkolnej, a z "nowym odczytaniem" bywa bieda. Klasyków grać trzeba, klasyków grać się musi, ale jak to źrebić, żeby zapełniali widownię na długo i po brzegi? Łatwo to powiedzieć: trzeba ich rozdziać z ich klasyczności, odebrać historykom literatury a przydzielić żywej współczesności, słowem, trzeba ich odmuzealnić, a ich sztuki zbliżyć do spraw dnia dzisiejszego. Łatwo tak radzić, ale jak wykonać w praktyce? To pewne, że kto w klasyku widzi tylko pomnik, albo, przeciwnie, gra go tylko z obowiązku, dla cynicznie rozumianego "honoru domu", ten z klasykiem przegrywa, traci atuty, sztuka klasyczna odcelebrowana lub odbębniona robi k
Tytuł oryginalny
Kłopoty z klasykami
Źródło:
Materiał nadesłany
Perspektywy nr 36