"Czytałem właśnie "Kubusia Fatalistę" Diderota, kiedy ujrzałem możliwość realizacji mojego dawnego planu utworu o Zifflu. Sposób splatania dialogów podobał mi się już u fińskiego pisarza Kivi. Ponadto brzmiał mi jeszcze w uchu ton Pentili. Napisałem na próbę dwa małe rozdziały i nazwałem całość "Rozmowami uchodźców" - tak jesienią 1940 roku odnotował Bertolt Brecht w swoich zapiskach narodziny książki wyjątkowej. "ROZMOWY uchodźców" składają się z osiemnastu scen. Miejscem akcji jest restauracja dworcowa w Helsinkach. Tu właśnie, przy piwie, prowadzą nocne rodaków rozmowy Ziffel i Kalle. A wyjątkowość tych dyskusji zasadza się na dialektyce tragizmu i ironii. Sprawy serio dopowiada anegdota. Anegdotą dopowiadają sprawy serio. Zresztą posłuchajmy: "Miłość ojczyzny jest już przez to ograniczona, że nie ma się tu żadnego wyboru. Jest tak, jakby trzeba było kochać tę, z którą się człowiek żeni, a nie żenić się z t
Tytuł oryginalny
Kłopoty z Brechtem
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Wolności nr 228