Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, gdzie i jak teatr publiczny pojawi się w całej swojej sile i okazałości. Tym bardziej konieczna jest otwartość, cierpliwość i gotowość do umacniania podstaw jego istnienia - pisze Dariusz Kosiński w Tygodniku Powszechnym.
19 listopada obchodzimy 250. rocznicę wydarzenia niezwykle ważnego dla dziejów polskiej kultury. Tego dnia w 1765 r., w nieistniejącym już warszawskim budynku teatralnym zwanym Operalnią Saską polscy aktorzy zagrali pod auspicjami króla Stanisława Augusta polską komedię "Natręci", przerobioną z Moliera przez Józefa Bielawskiego. Od lat uważa się ten wieczór za początek dziejów teatru polskiego jako instytucji w nowożytnym tego słowa rozumieniu: stałej, zawodowej i publicznej. To znaczy takiej, do której każdy może za opłatą wejść i domagać się, by jego obecność była brana pod uwagę. Od lat też uważa się tę datę za początek dziejów Teatru Narodowego, choć jako instytucja zaistniał on pod tą nazwą później i po wielu perturbacjach. Prawem późniejszego przeniesienia znaczeń uważa się także ten dzień za początek polskiego teatru narodowego jako całościowej idei i swoistej summy teatralnych wysiłków na rzecz współtworzenia, wzm