"Najstarszą profesję" w reż. Henryka Czerneckiego w Teatrze Śląskim w Katowicach ocenia Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.
Trudno z tej materii wykroić pasjonujący spektakl. Ani razu nie ma zmiany miejsca akcji, zaś upływ czasu dokumentują tylko informacje o odejściu w niebyt kolejnych bohaterek. Bez skreśleń przydługich i powtarzających się rozmów prowadzonych przez wielopokoleniową "rodzinę" prostytutek w zaułku amerykańskiej ulicy, trudno doczekać finału. Po kilkunastu minutach wiemy wszystko o bohaterkach i dzielącym je konflikcie. Oto umiera stary porządek, oparty na zaufaniu do nestorek, obejmujących funkcję "madame" i matkujących adeptkom najstarszego zawodu świata. Wyłamująca się z szacunku dla tradycji Ursula jest bezwzględna i chytra, ale też trochę nieszczęśliwa. Pozostałe to anieli-ce, skazane przez los i nieopiekuńcze państwo na robotę pod latarnią. Pomiędzy tę oczywistość powtykała autorka ozdobne powiedzonka, z których połowa jest śmiesznie pieprzna, ale połowa po prostu ordynarna. To kwestia smaku tłumacza, ale i reżysera, który z prostack