"No i jak tu nie jechać... czyli powrót Starszych Panów", monodram Stanisława Górki na IX Przeglądzie Teatrów Jednego Aktora w Krakowie. Pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.
Po monodramie "Wieczny tułacz", poświęconym Marianowi Hemarowi zostałem wielkim admiratorem Stanisława Górki. Po kolejnym "No i jak tu nie jechać... czyli powrót Starszych Panów" - moje uznanie dla jego aktorstwa nic a nic nie osłabło. Sięgnąć po mistrzowskie miniatury słowno-muzyczne Przybory i Wasowskiego, oddać ich wdzięk i finezję, a zarazem uniknąć bycia kalką, spod której nasza pamięć, o ile mamy w niej zapisane, wyłowi pierwowzory, niegdysiejsze wykonania aktorów, z którymi pracowali Starsi Panowie - nie lada to zadanie. i Stanisław Górka temu sprostał. Słuchając go ani przez moment nie miałem skojarzeń z Mieczysławem Czechowiczem, Wiesławem Michnikowskim, Ireną Kwiatkowską... Śpiewał - i to nierzadko evergreeny, jak "Pani Monika" czy "Już kąpiesz się nie dla mnie" - Stanisław Górka. Osobny i wyrazisty. Sprawia to prawda emanująca z aktora od pierwszych chwil, kiedy zaczyna snuć swą opowieść. A może lepiej - swe wpisane w gen