Utwór Mykoły Kulisza jest anachroniczny, mocno zwietrzały, a jego problemy odległe. Aby wystawić "Reformatora" Mykoły Kulisza, uruchomiono całą machinę Starego Teatru. Wcale pokaźną. Czterdziestu i jeden aktorów, od gwiazd po etatowych epizodystów, od emerytów po debiutantki. Są statyści, dorośli i nieletni, oraz wyfraczony męski kwartet smyczkowy. Muzykę skomponował sam Stanisław Radwan. Tak przynajmniej napisano w programie, chociaż wydaje się to niezbyt prawdopodobne. Scenografię wykonał Andrzej Witkowski, zwycięzca plebiscytu miesięcznika "Teatr - Najlepsza, najlepszy, najlepsze". A więc wszystko, co w Starym Teatrze najlepsze, złożono hojnie w niezawodne ręce Rudolfa Zioły. Reżyser to bez wątpienia utalentowany, o sprawdzonych już umiejętnościach. Pomysł wyreżyserowania "Reformatora" nosił pono Zioło od kilku lat. Próby trwały pół roku. Długo, nawet jak na polski państwowy teatr, rozrzutnie szafujący czasem ofiaro
Tytuł oryginalny
Klęska Reformatora
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 6