Pan Kleks w Teatrze Narodowym? Dla obserwatora naszego bujnego życia teatralnego jest to wydarzenie o wiele bardziej niezwykłe, niż niecodzienność samej "Niezwykłej przygody pana Kleksa" Jana Brzechwy. No bo jak? Otwarcie sezonu sceny narodowej sztuką dla dzieci? Czyżby kpina? I to z czyjej strony - Dejmka, artysty wiecznie niespokojnego, stale wybiegającego naprzód, opanowanego do tego stopnia potrzebą mówienia o współczesności, że wszystko co bierze w ręce - od "Żywota Józefa" po "Barbarę Radziwiłłównę" i "Noc listopadową" - jest dla niego tylko punktem wyjścia do odkrywania zmiennego oblicza świata, pokazywania ukrytych den dzieła i poszukiwania jego aktualnego wyrazu? Nie zawierzając sobie i swoim na ten temat domysłom, poszedłem na spektakl z dwoma młodymi (10 i 12 lat) ekspertami. Okazuje się, że nie byłem jedyny. Większość premierowych gości przyszła z ekspertami w różnym wieku. Moi młodzi przyjaciele - Alek i Janek - nie byli zaskoc
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 1