Zaułkiem, po schodach w dół i w górę tupią pośpiesznie kroki. Co chwila ukazuje się w drzwiach przerażona twarz z niemym pytaniem: Już jest? Lekarstwa nie ma. A dziecko umiera... Groza tej nocy osiąga szczyt, gdy matka również wraca z pustymi rękami. Lekarstw nie ma w aptekach, są u spekulantów. Czy można ich zmusić do sprzedania? Amalia wydziera niemal ze ściany drzwi skrytki, porywa klejnoty, pieniądze i wybiega. Kto oprze się widokowi tej ciężkiej sakiewki? Zbyt ciężkiej - bo oto uginają się kolana pod Amalią. Spekulanci nie zostaną wystawieni na próbę; klejnoty nie zamienią się w zwracające życie zastrzyki; Amalia nie opuści tej nocy domu. Jej miłość macierzyńska zdobędzie się już tylko na płacz... Dom za makaron Założenie było proste i ludzkie: ratować dzieci od głodu. Nie przelewało się w tym domu neapolitańskiego tramwajarza i przed wojną. Ale w drugim roku jej trwania - miska makaronu i skibka chleba stawały si
Tytuł oryginalny
Klejnoty Amalii Jovine
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 557