"Klaustrofobia" Konstantina Kostienki w Teatrze im. Jaracza w Łodzi w reż. Dariusza Siatkowskiego. Recenzja łódzkiego portalu kulturalnego www.reymont.pl
Kto czytał "Mury Hebronu" Andrzeja Stasiuka, mniej więcej wie, jak wygląda życie w więzieniu. Podobny obraz pokaże nam sztuka Konstantina Kostienki pt. Klaustrofobia. Tyle, że rzecz dzieje się w Rosji, więc wszystko toczy się w klimacie fatalizmu i melancholii, który znamy z dziewiętnastowiecznej literatury. Autor dramatu nie chciał stworzyć obrazu życia w rosyjskim więzieniu. Pełne agresji i beznadziei życie w celi trójki bohaterów to jedynie metafora życia w dzisiejszym świecie. Przemoc fizyczna i psychiczna, potęgująca ją nuda i spoglądanie z nieokreśloną nadzieją w okratowane okno mogą kojarzyć się z egzystencjalną sytuacją współczesnego (czy tylko?) człowieka. Wszak już Szekspir kazał Hamletowi twierdzić, że Dania jest więzieniem. U Kostienki można odnaleźć myśl, że więzieniem jest też ciało, narzucające duszy mało subtelne wymagania. Wielką zaletą spektaklu jest umiar w pokazywaniu drastycznych scen. Reżyser z sukcese