Gdy prawdziwy ksiądz pedofil udziela prawdziwej komunii świętej, nie widać pod kościołami protestów. Gdy aktorka robi niby-fellatio gipsowej figurze niby-papieża, to pod teatrem demonstranci nawołują do... nawrócenia i obrony krzyża - pisze Marcin Kącki w Gazecie Wyborczej.
Na Śląsku i Pomorzu grasował ponad osiem lat ksiądz Paweł Kania, jednego z ministrantów zgwałcił, kilku innych molestował. Opis seksualnych fantazji ks. Kani, jakie widziałem w aktach sprawy, to zapis pornografii, z których fellatio to akt najłagodniejszy. Tymi samymi palcami, którymi ksiądz pedofil (zdiagnozowali go psychiatrzy) "ewangelizował" ministrantów, rozdawał też parafianom hostię i lał do kielicha wino - elementy sakramentów najbardziej w Kościele święte i chronione. Ksiądz Kania miał towarzyską charyzmę, a jego msze należały do niezwykle popularnych, można więc śmiało przyjąć, że z jego rąk na Śląsku i Pomorzu przyjęły komunię tysiące parafian. Nie słyszałem, by choćby jeden z nich - gdy ksiądz został skazany prawomocnym wyrokiem na osiem lat więzienia - uznał, że jego uczucia religijne zostały obrażone. Gdy tylko jeden proboszcz - spośród kilku parafii, w których ks. Kania realizował się seksualnie - słał