"Klątwa, odcinki z czasu beznadziei. E01: Don't mess with Jesus" w reż. Moniki Strzępki w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Łukasz Maciejewski w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Pierwsza odsłona serialu "Klątwa, odcinki z czasów beznadziei. Dont Mess with Jesus" wzbudziła w większym stopniu niechęć niż entuzjazm. Kłopot polega na niefortunnie użytych narzędziach krytycznych. Zamiast monologować na temat nie najlepszego gustu i szemranych dowcipów użytych w "Klątwie" Strzępki i Demirskiego, może dajmy sobie prawo do większego luzu w pisaniu. Wypuśćmy powietrze z neurotycznego balonika własnego ego, bo wszystkim za chwilę żyłka pęknie. Serial w teatrze - wszystko już było. Mniejsza o analogie z "Z biegiem lat, z biegiem dni" Wajdy w "Starym", bo to naprawdę prehistoria, tymczasem "Klątwie" Strzępki znacznie bliżej do estetyki neokabaretów w rodzaju "Pożaru w burdelu" lub telewizyjnych seriali-pastiszów z "Królestwem" Larsa von Triera na czele. Przede wszystkim ma być śmiesznie, następnie trochę strasznie, bezczelnie i bardzo inteligentnie. Miks horroru i political fiction pochodzi z uprzywilejowanych konwencji serial