"Cienie. Eurydyka mówi:" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Mateusz Węgrzyn w Dwutygodniku.com.
Mityczna Eurydyka nie jest postacią aktywną, w "Cienie. Eurydyka mówi:" Kleczewskiej wreszcie się odzywa, ale jest to mowa końcowa wiecznie przegranej. Dla niektórych Jelinek to stan umysłu, a spektakle Kleczewskiej są jak teatralne terapie. Inni z sarkazmem podważają wartość dorobku austriackiej "feministki mizoginicznej", a tworów drapieżnej reżyserki nie znoszą. Po spektaklu "Cienie. Eurydyka mówi:" - koprodukcji Teatru Polskiego w Bydgoszczy, wrocławskiego Capitolu i warszawskiej IMKI - stanowiska raczej nie ulegną ujednoliceniu. "Stroje czyniły mnie przyziemną, staję się nieziemska" W dźwiękoszczelnej, zbudowanej z fenickich luster klatce umieszczonej na scenie rozgrywa się sytuacja podobna do kręcenia przyrodniczego filmu - za szkłem wibruje natura, a widzowie w bezpiecznej pozycji podglądają cały proces. W teatralnym akwarium nie ma jednak wody - dawno zamarzła, tworząc sterylne lodowisko. Wnętrze przypomina trochę galerię handlową cz