Dopóki Piotr Cieplak nie zrobił kilka lat temu "Słomkowego kapelusza" sądziłam, że ta stara farsa jest przykładem wyłącznie teatrologiczno-muzealnym. Myliłam się głęboko. "Klasyka Żywa" jest wyzwaniem dla realizatora - to on musi sprawdzić i pokazać, jak z nią jest. Zarazem diagnozując naszą całkowicie współczesną sytuację - pisze prof. Ewa Czaplińska.
"Klasyka Żywa" - to jest wyzwanie rzucone teatrowi i publiczności. Wyzwanie najpierw dlatego, że specjalną nagrodę ofiarować by należało temu, kto zaproponuje możliwą do przyjęcia dla wszystkich definicję konkursowego sformułowania. Jedni usłyszą w nim tony oksymoroniczne (skoro klasyka - to już, niestety, martwa), inni tony kryminalne (że oto mamy jakiegoś trupa, którego należy reanimować), dla innych będzie to pleonazm (klasyka - to właśnie to, co najlepsze w kulturze, więc "wiecznie żywe"). Nie będzie zgody. Z klasyką jest też taki kłopot, że wolno rozumieć ją jako wybór w pewnym stopniu narzucony (a skoro wybór - to ktoś w jakimś celu go dokonał; wskazał, co ma przetrwać, a co możemy pominąć), a przy tym obowiązkowy i powszechny (wstyd nie znać czegoś, co z założenia ma scalać wspólnotę). Jeśli tak, to zapewne wolelibyśmy mieć raczej wolność wyboru niż ulegać tym kulturowym przymusom i przecież tak się często dzieje: tw