Dla muzyki był to wyjątkowo udany rok, ale kolejny może być gorszy. Plusy zdecydowanie przeważały nad minusami, co więcej, 2015 rok przyniósł zdarzenia, które będą miały wpływ na nasze życie muzyczne w następnych latach. Przykładów na to można wyliczyć sporo - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Hitem stała się "Czarodziejska góra" [na zdjęciu]. Na spektakle na poznańskim Festiwalu Malta zjechały tłumy, także tych, którzy z reguły unikają kontaktów z operą współczesną. Małgorzata Sikorska-Miszczuk wykroiła z dzieła Tomasza Manna intrygującą opowieść, Mirosław Bałka stworzył niezwykłe kompozycje scenograficzne, a Andrzej Chyra wyreżyserował spektakl precyzyjnie w każdym geście. Zasłużenie dostał więc Nagrodę im. Konrada Swinarskiego, niesłychanie rzadko przyznawaną reżyserom przedstawień operowych. "Czarodziejska góra" zaczęła wędrować po Polsce, a co najistotniejsze - kompozytor Paweł Mykietyn wytyczył nią nowe szlaki dla opery. Pokazał, że można się obejść bez tradycyjnej orkiestry, korzystać wyłącznie z dźwięków elektronicznych, a mimo to pozostać w rygorach ścisłej formy, w której muzyka zgodnie współistnieje z tekstem i teatrem. Od "Czarodziejskiej góry" rozpoczęły się dzieje opery polskiej w XXI wiek