Tabletka demitologizacji podana przez twórców spektaklu musiała zostać obleczona parodią i śmiechem, ponieważ łatwiej było ją przełknąć - o trzecim spektaklu konkursowym pisze Monika Leonowicz z Nowej Siły Krytycznej.
Czterema autobusami widzowie z Opola udali się w kolejnym już dniu festiwalu klasyki polskiej do Teatru Starego w Krakowie na przedstawienie wywołujące skrajne reakcje. Po zachowawczym drugim spektaklu konkursowym - "Pannach z Wilka" w reżyserii Tomasza Koniny, propozycji opolskiego teatru, "Trylogia" Jana Klaty zdecydowaną większość publiczności zaskoczyła, rozbawiła i przekonała. Nie był to śmiech pusty, ale "śmiech, który może być nauką". Połączenie dwóch nazwisk: Sienkiewicza i Klaty może wydawać się połączeniem ryzykownym, bo o ile pisarz jest naszym czołowym narodowym mitomanem, o tyle Jana Klatę można określić mianem narodowego rewizora mitów, który sprawnie zrobił z "Homerem drugiej kategorii" to, co chciał. Nobliście marzyło się, aby spektakl na podstawie "Trylogii" był "błyskotliwy i bezlitosny, () przeszywający widzów niczym przenikliwe spojrzenie Matki Boskiej". Dokładnie tak można określić krakowskie przedstawienie Jana Kla