Co oznacza dzisiaj, że Chochoł wstał i płonie na naszych oczach? - o "Szewcach u bram" w reż. Jana Klaty prezentowanych na 33. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.
"Trzeba mieć duży takt, by zacząć czwarty akt. To nie złudzenie - to fakt", słyszymy na początku przedstawienia Jana Klaty. Reżyser decyduje się na podanie tekstu "Szewców" Witkacego od końca, a to od razu wyznacza wyraźny interpretacyjny trop. Klata ze Sławomirem Sierakowskim (odpowiedzialnym za dramaturgię przedstawienia) zaczynają swoją opowieść w miejscu, w którym Witkiewicz ją skończył. Co więcej, decydują się zamienić akt trzeci na akt czwarty przeskakując tym samym ze świata Witkacego, do najbliższej nam rzeczywistości (ale mimo łatwych do odczytania nawiązań: Scurvy stylizowany na Ziobrę, Dziarscy chłopcy w mundurach AWeBu i komisja śledcza, nie chodzi tu jedynie o IV RP). Reżyser wybiera z obu tekstów pojedyncze kwestie, konstruując dialogi, które pozwolą mu przybliżyć wątki z Witkacego, które najbardziej go zainteresowały. Idzie za myślą autora sugerującą zbliżający się upadek wyższej kultury i wszystkich związanych z