Śmiejmy się! Przecież to nasz Fredro - o drugim dniu Opolskich Konfrontacji Teatralnych "Klasyka Polska" pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.
Dzięki komedii Fredry miało być bardzo wesoło, ale raczej nie było. Przynajmniej nie tak, jak tego oczekiwano. Bo czy zabawne jest oglądanie na festiwalu zaledwie poprawnego przedstawienia? Poprawnie to dzisiaj w teatrze zdecydowanie za mało, bo i jakoś nużąco i nie wiadomo właściwie, po co? Trudno uchwycić zamysł i cel. Zamysł w tym przypadku, poza samą chęcią wystawienia "wielkiej polskiej komedii", wydaje się być mało czytelny, a stawiając pytanie o cel możemy przypuszczać, że miało być nim tylko rozbawienie publiczności. Ta festiwalowa zdawała się na początku nawet tego nie odbierać, jak gdyby oczekiwała czegoś więcej. Po chwili jednak, skoro tego nie dostała, zaczął rozbrzmiewać coraz częstszy śmiech i można było odnieść wrażenie, że zdecydowana większość całkiem nieźle się bawi. Ostatecznie widzowie przyszli na sztukę Aleksandra Fredry, więc czy wypadało się nie śmiać? Po Fredrę wciąż się od czasu do czasu sięga,