"Ksiądz Marek" w reżyserii Michała Zadary to jedno z najlepszych przedstawień tegorocznych Opolskich Konfrontacji Teatralnych. O ile nie najlepsze. Oczywiście po konserwatywnych jurorach spłynęło jak woda w sedesie. Niesłusznie! - o ostatnim przedstawieniu festiwalu 'Klasyka Polska" dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.
Wydawałoby się, że trzeba nie mieć oleju w głowie, żeby dziś wystawiać dramaty mistyczne Słowackiego. "Ksiądz Marek" Zadary nie dzieje się wśród szlachciców, którzy bronią Baru przed wojskami rosyjskimi. To tylko pretekst, by obnażyć bezsensowne mechanizmy wojny. Bojownicy noszą współczesne kostiumy, do których dołożono elementy mundurów powstańców warszawskich. Gorączka młodych aktorów ma w sobie wiele z powstańczej straceńczości. Wszyscy wiarygodnie, choć nie naturalistycznie wypowiadają trudne monologi. W tle słychać pieśni bojowe o umieraniu w imię maryjnego błogosławieństwa. Skąd my znamy ten fanatyzm religijny? Zadara pokazuje zakorzenioną w nim ideologię i antysemityzm. Jest to też obraz jakiegoś polskiego ducha walki, w którym zawsze musi być patos i koturny. Reżyser odważnie mierzy się z naszymi kompleksami, nie boi się szargać sztucznych świętości. Bohaterowie okrywają się płachtą biało-czerwonej flagi, jakby to by