Sezon zacznie się od wypadów w przeszłość i sentymentalnych ucieczek przed przyszłością. Starsze teksty posłużą do krytycznego spojrzenia na "dziedzictwo kryzysów" po ubiegłym wieku. W nowych artyści poszukają azylu, utopii, ochrony
Wracają bohaterowie XX wieku - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Na prestiżowych scenach - Ireneusz Iredyński, Witkacy, Gombrowicz, Różewicz, Heiner Müller, Ödön von Horváth. Autorzy najwybitniejsi, najbardziej krytyczni, rysujący najbardziej ciemne, pesymistyczne wizje. Wszyscy mieli swoją wizję rozwoju historii, żadnemu nie kojarzyła się ona z postępem czy poprawą. Rewolucje, katastrofy, kryzysy, żałosna "dewolucja" człowieka, karlenie sztuki - to właśnie przeczuwali, przed tym próbowali ostrzegać. Iredyński w "Kreacji" rysował ponury obraz twórczości jako cynicznej gry, obszaru oszustwa i manipulacji. Nie ma szans na autentyczność, wszystko jest kopią, powtórką, złudzeniem. Czas "osobowości artystycznych" skończył się, przepadł, może nigdy nie nastał. Relacje międzyludzkie nie wzniosły się ponad zwierzęcą walkę o to, "kto kogo". Dramat zapomnianego poety, scenarzysty i prozaika 10 września wystawi w warszawskim Teatrze Narodowym Bożena Suchocka (Scena Studio, wystąpią: Jerzy Radziwiłowicz, Marcin