Wystarczy zaliczyć jakąś powieść do obowiązkowej lektury szkolnej, by najbardziej nawet pasjonujące dzieła zostały uznane przez młode pokolenie za nudne piły. Podejrzewam czasem, że hołdują temu poglądowi również - skądinąd przecież pełni inwencji i nie pozbawieni wyobraźni - ludzie teatru. Rezultat? Wystarczy zaliczyć jakieś dzieło, czy autora w poczet wielkiej klasyki, by teatry wystawiały ich z godnym samozaparcia pietyzmem, a publiczność przychodziła na przedstawienia głównie w celu uczestniczenia w rewii modnych niegdyś strojów. Wobec struktury naszego teatru telewizji, opartego na zasadzie jeszcze ciągle klasycznej, scenicznej dramaturgii, dotyczy to równie często telewizji. Z rzadka jedynie zdarzają się próby wyprowadzenia klasyki z martwych schematów. Kilka takich spektakli dało się jednak zauważyć i może warto zwrócić na nie uwagę, nawet gdy nie spotykają się one z jednoznacznym aplauzem. Dziwne jednak zresztą wydaje mi się,
Tytuł oryginalny
Klasyka na dziś
Źródło:
Materiał nadesłany
Kobieta i Życie - Warszawa nr 20