Na afiszach wielkie tytuły, ale na warszawskich scenach jakoś w tym sezonie - miejmy nadzieję, że na razie - wielkich spektakli brak. Są bardziej lub mniej udane, ale żadna z najnowszych inscenizacji nie wywołała jeszcze zachwytów publiczności przy pełnym uznaniu krytyki. Niektóre przykłady są tu szczególnie bolesne. Takim właśnie przedstawieniem pozostającym większość widzów w wyraźnym niedosycie jest - dla mnie przynajmniej - szekspirowski "Hamlet" w reżyserii Gustawa Holoubka na Scenie Teatru Dramatycznego. Zwłaszcza, że ten właśnie zespół operuje aktorami, których same nazwiska wywołują w nas uzasadnione nadzieje na przeżycia artystyczne najwyższej próby. I po tak wspaniałym wstępie jak informacje o udziale w spektaklu Holoubka, Zapasiewicza, Walczewskiego, Szczepkowskiego Fronczewskiego itp. - spotyka nas tym większy zawód. Dlaczego? Skąd się to wzięło, że mimo udziału tylu aktorskich indywidualności spektakl w Teatrze Dramatyczny
Tytuł oryginalny
Klasyka na cenzurowanym
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Pracy nr 78